Nie
zmrużyłam przez noc nawet oka. Tak bardzo bałam się, że znów mi
się przyśni ten koszmar. Odkąd tu przyjechałam dzieje się ze mną
coś dziwnego. Sny, które się sprawdzają, głosy, które słyszę
tylko ja a do tego tajemniczy chłopak, który sprawia, że moje
serce zaczyna wariować. Powoli miałam tego dość.
Gdy
tylko zaczęło świtać a pokój nabierał coraz to wyraźniejszych
kształtów postanowiłam wyczołgać się z łóżka. Było bardzo
wcześnie i by tylko nie obudzić rodziny chodziłam na palcach.
Najpierw zabrałam się za odświeżenie swej skóry. Wciąż miałam
na sobie pidżamę wchłoniętą potem, cała się do niej
przyklejałam. Za miast jak zwykle brać szybkiego prysznica dziś
postanowiłam nalać wody do wanny. Zanurzenie się wodzie i
ściągnięcie tych ubrań wiele mi pomogło.
Leżałam
w niej przez bardzo długi czas aż woda stała się tak chłodna, że
nie dałoby się w niej dłużej siedzieć. Dopiero gdy wyszłam z
łazienki zauważyłam, że jest już ósma godzina a w domu jest za
cicho. Zazwyczaj mama o tej porze siedzi w kuchni i szykuje
śniadanie. Zeszłam na dół by sprawdzić co się dzieje. Tak jak
sądziłam kuchnia była pusta a na ladzie wisiała kartka:
„Ja
i Flora wrócimy jutro, mamy coś do załatwienia”
Nie
podobało mi się to. Wyszły gdzieś po tej rozmowie a to nie
wróżyło niczego dobrego. Nie wiem jak mam to wyjaśnić, ale
czuję, że na zakupy to one się nie wybrały. Mam nadzieje, że to
co mi się przyśniło nie ma związku z nimi. To i tak już za wiele
dla mnie. Gdybym teraz miała analizować ten sen... Nie... Nie ma
mowy nie będę się w to zagłębiać to nadal jest za straszne by
to wspominać.
Po
zrobieniu kilku kanapek wróciłam do pokoju by tam spokojnie zjeść
i pouczyć się. Wczoraj nie skończyłam zadań z matematyki.
Wyciągając je z szafki miałam nadzieje, że to pomoże mi nie
myśleć o tej nocy, ale się przeliczyłam. Spoglądając na piękną
pogodę myślami nie byłam w tym koszmarze, ale gdzie indziej.
Myślałam o wczorajszym spotkaniu z Sextusem. Chciałam bym go znów
zobaczyć. O czym ja myślę. Przekręciłam głową z
niedowierzaniem, że mogłabym tęsknić za tym człowiek. Skup się
na zadaniach... Skup... Skup... Ah... Nie mogę!
Sięgnęłam
po telefon i już wystukałam jego numer. Już miałam wcisnąć tak
dobrze znaną zieloną słuchawkę, ale... Jednak nie... Nie
zadzwonię do niego bo jeszcze nie wiadomo co o mnie pomyśli.
Odłożyłam natychmiast telefon i wróciłam do zadań lecz nawet
nie kończąc jednego z nich wróciłam myślami do niego. I co ja
mam począć? Jeden dzień sprawił, że nie jestem w stanie o nim
myśleć. Nie... To nie tak. On mi się już podobał od pierwszego
naszego spotkania.
I
pomyśleć, że taka osoba jak ja zakochuje się w takim mężczyźnie
jak on. Co jest w nim takiego wspaniałego? Jest arogancki,
bezczelny, zawsze stawia mnie w trudnej sytuacji. To tylko
zauroczenie. Po prostu gaduła Flora namieszała mi w głowie w
sprawie mężczyzn, że teraz odbija mi. Nie jestem w nim zakochana
po prostu to pierwszy mężczyzna, który zwrócił na mnie uwagę. W
dziwny sposób, ale zwrócił. Powinnam przestać tak dużo myśleć
o takich bzdetach bo inaczej nie uda mi się osiągnąć najwyższego
celu, który obrałam na początku roku. Ginko Chiba czekaj tylko na
koniec roku. Jeszcze będziesz klękać przede mną i przepraszać za
swe zachowanie.
Po
raz kolejny zabrałam się za ćwiczenia lecz i tu poniosłam klęskę.
Widząc przede mną telefon po raz kolejny sięgnęłam po niego.
Wystukałam numer i tym razem byłam pewna tego co chcę zrobić lecz
nim zdążyłam to wykonać zadzwonił dzwonek do mych drzwi.
Zeszłam
na dół myśląc, że już mama z Florą wróciły, ale jednak to
nie były one. Przed wejściem ujrzałam wysokiego mężczyznę w
czarnych choć czasami mam wrażenie, że one są granatowe włosach
i zimnymi niczym lód oczyma. To był Yuji Funabashi, przyjaciel
Sextusa, który chodzi wraz z nim do klasy.
- Czy
coś się stało? - zapytałam bo wiadome było, że bez powodu nie
przyszedłby do mojego domu
- Jesteś
sama w domu?
- Tak,
proszę wejdź. - chciałbym go zaprosiła? Jednak dziwnie je zadał
- Dziękuję
- Napijesz
się czegoś?
- Nie
dziękuję przyszedłem tylko na chwilę
- Rozumiem,
więc co cię tu sprowadza?
- Nie
chcę być nie miły, ale jednak wolę bez ogródek ci to powiedzieć
O
co może chodzić? Czy coś się stało? Czy z Yuhi wszystko w
porządku? A może bliźniaczy czy nawet Hikaru?
- Chciałbym
byś przestała przyjaźnić się z Yuhi.
- Heee?
- Bardzo
cię polubił lecz ta znajomość nie może przetrwać.
- Czekaj,
nie rozumiem. Czemu...?
- Po
prostu go omijaj. Tak będzie najlepiej dla ciebie, dla niego i dla
twojej rodziny
- Czekaj!
To on za mną zawsze chodzi...
- Ale
ty mu ulegasz
- Bo...
On
miał rację ja zawsze mu na to pozwalałam. Choć byłam zła na
niego i jego zachowanie to jednak zawsze mu na to pozwalałam, ale...
- To
dlaczego przyprowadziłeś mnie do niego. Skoro chcesz bym się z
nim nie zaprzyjaźniała to...
- Bo
nie mam wyboru, ale ty masz. Jeżeli za bardzo w to się wciągniesz
tylko spotka cię nieprzyjemność
- Co
masz na myśli?
- To
tyle co chciałem ci powiedzieć. Zakończ to do puki jeszcze nic
się nie dzieje
- Ej
co masz na myśli „nieprzyjemności”?
- Yuhi
nie jest tą osobą za którą go uważasz. Jego życie to tylko
męczarnia a ty tylko dodajesz mu tylko ran.
Po
tych słowach wyszedł z domu a ja zostałam z niedopowiedzeniami. Co
miał na myśli skrzywdzenie? Ranię go? Jak? Dlaczego to ja go
krzywdzę? Było mi tak źle, tak smutno, że nawet nie zauważyłam
kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Trochę mnie tutaj nie było okej więcej niż trochę przepraszam i zabieram się za czytanie twoich postów... Ten rozdział jest dość ciekawy jestem ciekawa o c mu chodziło :)
OdpowiedzUsuń