Przyjemny
wietrzyk ochładzał mnie przy tak gorącym dniu. Słychać było
gwar ludzi a przede wszystkim dzieci bawiących się nieopodal.
Skupiając słuch można było usłyszeć śpiew ptaków czy szum
liści poruszanych przez wiatr. Gdy otworzyłam oczy przed sobą
widziałam staw i w nim kaczki i łabędzie karmione przez ludzi.
Woda lśniła promieniami słońca a płatki wiśni dodawały tylko
jej bajecznego wyglądu. Wokół mnie było pełno drzew gdzie kilka
to właśnie przekwitające wiśnie. Na drużkach przechadzali się
rodziny, sportowcy, staruszkowie. Każdy w swoim tempie, bez
pośpiechu szedł podziwiając i ciesząc się dzisiejszą pogodą.
Siedziałam
na ławce ubrana krótkie jeansowe spodenki potargane przy końcówkach
i bluzce na ramiączkach w paski różowo fioletowej. Siedziałam
pochłaniając promienie słoneczne i bawiąc się japonkami.
Czekałam na osobę, która byłaby wstanie pomóc w tej
skomplikowanej sprawie. Nie wiedziałam jednak czy powinnam jej
zaufać, ale to jedyna osoba, która będzie ze mną szczera nawet
jeżeli będzie to bolesne.
Długo
czekać nie musiałam obok mnie pojawiła się postać o kobiecej
figurze. Ubrana była naprawdę słodko, miętowa sukienka z
falbankami dodawały jej uroku a biały kucyk tańczył wokół niej
wraz z wiatrem. To była Atsuko Aihara, osoba do której zadzwoniłam.
Jedyna, która nie będzie mnie zwodzić.
- Witam
 i dziękuję, że przyszłaś – uśmiechnęłam się do niej
 najserdeczniej jak tylko potrafiłam
- Hm...
 Możesz się streszczać?
- Jasne,
 tylko nie wiem od czego by tu zacząć
- Haaa?
 Zapraszam mnie tu bo masz mi coś do powiedzenia, ale nie wiesz co?
W
jej słowach zabrzmiało to dziwnie. Wiedziałam czego chce, ale nie
wiedziałam jak mam to obrać w słowach. Zanim posunęłam się do
zadzwonienia do niej powinnam najpierw przemyśleć co ja tak w ogóle
wyprawiam.
- Przepraszam,
 nie wiem jak ma to obrać w słowach, ale chce wiedzieć dlaczego
 nie mogę się spotykać z Yuhi. Dlaczego pomimo tej serdeczności
 są jeszcze osoby, które mnie nienawidzą? Dlaczego i jak ranię
 bliską mi osobę? - byłam rozdarta, za każdym pytaniem serce mi
 ściskało a w gardle czułam ucisk.
- Chodź
 za mną...
Po
tych słowach odwróciła się i szła przed siebie. Nie wiedziałam
dlaczego nie odpowiedziała na moje pytania a zamiast tego kazała mi
iść za nią. Nie miałam jednak żadnego wyboru, nie chętnie
ruszyłam za nią.
Szliśmy
przez długi czas po uliczkach, które jeszcze nie byłam w stanie
poznać i zapewne nie chciałabym ich poznać. Były one brudne
zanieczyszczone. Wszędzie było pełno śmieci, na ścianach malunki
różnego typu a na ziemi pod ścianami leżeli bezdomni.
- Gdzie
 ty mnie prowadzisz? - zapytałam gdy ten spacer zaczynał mi się
 nie podobać
- Chciałaś
 poznać prawdę więc ci ją pokazuję
- Jaką
 prawdę nic nie rozumiem. Niby jak te miejsce ma coś wspólnego z
 Sextusem
- To
 piekło, miejsce wychowania się nas.
- Ale
 to nie możliwe. Twój dom to świątynia a reszta ma wpływowych
 rodziców.
- To
 nie są prawdziwi rodzice. Zostaliśmy sprzedani gdy byliśmy mali
 po to by nasi prawdziwi rodzice mogli wyrwać się z tej biedy.
Nic
już więcej nie powiedziałam. Nie byłam w stanie cokolwiek
powiedzieć. Wszyscy żyli w tak okropnych warunkach a ja się
martwiłam, że mnie nienawidzą. Zresztą nie dziwię się im. Po
takich doświadczeniach sama nie byłabym wstanie zaufać
komukolwiek, ale Yuhi próbuje.
Wciąż
szłyśmy ulicą pełną biedy, rozpaczy i zaniedbania. Czym dalej
szłyśmy tym bardziej mnie to przerażało. Nie wiedziałam czy mam
im współczuć czy jednak podziwiać ich za przetrwanie w takich
warunkach.
- Nie
 oddalaj się – wystraszyła mnie tym stwierdzeniem. - Te ulice nie
 są przyjazne dla takich ludzi jak my
- Czy
 czasem nie powinniśmy tu wchodzić? Co zrobimy jak nas zaatakują?
- Nic
 nam nie zrobią jeżeli tylko będziesz blisko mnie. - powiedziała
 to ostatnie słowo tak jakby chciała by nas zaatakowano
Jednak
nie było mi dane rozmyślać o jej dziwnym zachowaniu. Dziewczyna
nagle stanęła, spojrzała na mnie i pokazała pewien dom. Wyglądał
on strasznie, rozbite szyby, deski były już tak stare, że łamały
się a dach był wygięty tworząc linie falistą. Przerażało mnie
to miejsce. Czułam, że to właśnie ono było celem podróży.
Spojrzałam na Aihara z przerażeniem w oczach natomiast ona lekkim
uśmiechem wypowiedziała słowa, przez które zamarło mi serce.
„To
dom Yuhi Sextusa”
 
Wow ciekawy zaskoczyło mnie jak zawsze resztą
OdpowiedzUsuń