Stałam
tam przez dłuższą chwilę a w mojej głowie kłębiły się wiele
myśli. Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi? Dlaczego nikt ją nie
powstrzyma? Co ja tu właściwie robię? Co powinnam powiedzieć?
Emocje, które kłębiły się coraz bardziej nie pomagały mi w
podjęciu racjonalnego wyjścia z tej sytuacji. Atmosfera wokół nas
robiła się nie przyjemna. Czułam jej wrogość do mnie i nic z tym
nie mogłam zrobić. Stałyśmy tam obie patrząc na siebie, ona
gniewnym spojrzeniem, ja z przerażeniem. Jeszcze chwilę to wszystko
trwało aż ktoś zakłócił tę wymianę spojrzeń.
- Atsuko
 powinnaś się powstrzymać. To nie ty o tym decydujesz
- Pffy..
 - odwróciła się od de mnie i wróciła na swoje miejsce pod
 drzewem
Spojrzałam
w stronę głosu, który pomógł mi. Był to Yuji. Stał spokojnie
przy grillu odprowadzając wzrokiem dziewczynę na swoje miejsce po
czym wrócił do grillowania. Reszta odetchnęła z ulgą i wróciła
do swoich zajęć jakby to co się stało przed chwilą nie miało
miejsca.
Nie
mogłam się powstrzymać by nie spojrzeć na Sextusa. Wciąż stał
obok mnie nie ruszając się z miejsca nawet na chwilę. Gdy
spojrzałam na jego twarz zamarłam z przerażenia. Jego mina
sugerowała złość. Wręcz kipił ze złości a jego oczy były
jeszcze bardziej czerwone niż zwykle. Pięści miałam zaciśnięte
bardzo mocno. Patrzył na Atsuko Aihara. Czyżby ta sytuacja go tak
zezłościła?
Zezłościła?
To mało powiedziane. Jest tak zdenerwowany, że sama się
przeraziłam. Stałam tam patrząc na niego takim samym przerażeniem
co przed chwilą patrząc w oczy dziewczyny. Nie... To było coś
gorszego... Bałam się, przerażał mnie do takiego stopnia, że
szykowałam się już do ucieczki gdyby nagle miałby się ruszyć.
- Yuhi
 pomożesz mi z tym mięsem – odezwał się ponownie Yuji
Powiedział
tak spokojnie, że musiałam na niego spojrzeć by się przekonać
czy na niego patrzy czy nie. Gdyby widział jego twarz na pewno by
tak nie zareagował, ale się myliłam. Patrzył na niego spokojnie
nie zważając na to jak wygląda.
- Tak,
 już idę. Korneli rozgość się i nie przejmuj się tymi słowami.
 Aihara po prostu ma bardzo trudny charakter
Tego
samego nie mogę powiedzieć o tobie. Jego spojrzenie się zmieniło
z powrotem. Znów widziałam spokojnego i lekko uśmiechniętego
człowieka. Chwilę musiało mi zając za nim mu odpowiedziałam.
Jednej chwili widziałam, ale i też odczuwałam tyle emocji, że nie
mogłam uwierzyć, że to miało tu miejsce.
Ruszyłam
do bliźniaczek, które jako jedyne oprócz Hikaru wydawały mi się
przyjazne. Pomogłam im w rozkładaniu reszty rzeczy po czym
zaczęłyśmy rozmawiać. Dziewczyny pytały mnie skąd pochodzę,
jaki jest mój ulubiony kolor, ulubiona potrawa i takie różne.
Odpowiadałam na tyle pytań, że sama nie zauważyłam kiedy wszyscy
już siedzieli na kocu i wysłuchiwali moich wypowiedzi.
- To
 jest dla Kornelii! - krzyknął Hikaru
- Nie
 szkodzi, nie jestem głodna
- Powinnaś
 coś zjeść, już tu siedzimy dłuższą chwilę.
- Naprawdę...
- Jak
 nie chce to nie chce, faworytka już nie musi być bardziej
 faworyzowana – odezwała się znów Atsuka
- Aihara!
 - krzyknęli prawie wszyscy równocześnie
- Powinnam
 już wracać
- Co?
 Dlaczego? - znów odezwał się Suzuki
- Robi
 się późno a mama nawet nie wie gdzie jestem
- Nie
 powiedziałaś jej? - teraz zabrzmiał głos Yuhi
- Nie
 było jej w domu więc nawet nie miałam jak informować, zresztą...
 - przerwałam wiedząc, że to co powiem to będzie nie na miejscu
- Zresztą?
- Nie
 ważne powinnam wracać
- Odprowadzę
 cię
- Nie
 trzeba
- Niestety,
 wyciągnąłem cię nagle z domu więc to jest moja powinność
- Naprawdę
 nie trzeba – nalegałam chcąc pobyć sama
- Chyba
 nie chcesz bym się przez ten cały czas o ciebie martwił?
I
tu mnie miał. Nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego argumentu by
mną się nie przejmował. Po chwili milczenia wstał. Pożegnałam
się zresztą i odeszłam wraz z Sextusem.
- Więc
 powiesz mi co chciałaś dokończyć? - zapytał gdy trochę
 oddaliśmy się od grupki.
- Tylko
 po to chcesz mnie odprowadzić?
- Nie...
 Ale jestem ciekaw
- Nie
 pamiętam. - odpowiedziałam by nie drążył już tego tematu –
 Masz niezwykłe nazwisko
- Ja?
- Sextus
 po łacinie oznacza sześć, prawda?
- Ach...
 Prawda, to jest rodowe nazwisko pochodzące już od starożytności
- Na
 prawdę? Nie słyszałam o nim
- Jest
 jedyne. Kiedyś uważane za szatańskie nazwisko. Ma swoją
 historię, która nie zbyt przyjazna
- Chciałabym
 ją usłyszeć
- Może
 kiedyś ci opowiem. Jesteśmy już na miejscu
- Ach...
 Dziękuję za wypad. Dobrze mi zrobił
- Cieszę
 się. Widzimy się w szkole
Pożegnałam
się i ruszyłam do domu. Wciąż stał pusty. Mama z Florą nie
wróciły jeszcze. Mam nadzieje, że nie kombinują czegoś co by im
tylko zaszkodziło. Po wcześniej ich rozmowie można wiele się
spodziewać. Po całym dniu wrażeń byłam na prawdę zmęczona.
Szybko udałam się do góry i położyłam się do łóżka. Nawet
nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
 
SUPER... Bardzo mi się podoba rozdział. Normalnie aż ja od czuwałam jej emocję, a opis furi chłopaka był naprawdę realistyczny jakbyś widziała kogoś w takiej chwili :)
OdpowiedzUsuń