Następnego
dnia obudziłam się w własnym łóżku. Jak zwykle zemdlałam w
trakcie rytuału. Został tylko rok, co? Znów wrócę do tej klatki
i już nigdy więcej z niej nie wylecę. Tak bardzo tego nienawidzę.
Ucieczka nawet nie wchodzi w grę bo i tak mnie znajdą.
- Siostro,
wstałaś?
- Oh...
Flora już się zbieram do szkoły.
- Do
szkoły? Dziś nie ma szkoły. Przecież jest weekend
- Ach...
Zapomniałam
- Skoro
dobrze się czujesz to...
- Flora?
Czy wczoraj coś się wydarzyło?
- Nie...
Choć miałam nadzieje, że będzie tym razem inaczej, ale wszystko
przebiegło tak jak każdego roku.
- Nie
działo się nic innego, np. głos...?
- Głos?
Byłaś przytomna? Wiem, że mama zawsze wypowiada modlitwę, ale ty
nawet nigdy wcześniej jej nie słyszałaś
- Ach...
To już nie ważne. Jeszcze trochę odpocznę. Tyle się wydarzyło
ostatnio, że jestem naprawdę zmęczona.
- Dobrze
Nie
rozumiem. Czyżby tylko mi się wydawało? Głos, który słyszałam
wczoraj był taki wyraźny, głośny, że na pewno mama z Florą
powinny słyszeć go. Może tylko ja go słyszałam? Nie to nie
możliwe, przecież nie wierzę w takie rzeczy. Na pewno mi się
przesłyszało albo byłam tak zmęczona i wystraszona, że wmówiłam
sobie to wszystko. Powinnam się jeszcze przespać i porządnie
wypocząć.
Jednak
to było nie możliwe. Wybudziłam się na dobre. Spać mi się nie
chciało a leżenie ciągle w łóżku nie jest w moim stylu. Wiem...
Pouczę się. Odkąd tu jestem prawie w ogóle nie zaglądałam do
książek. To powinno mnie trochę zrelaksować. Chętnie zabrałam
się za wyciąganie potrzebnych materiałów i rozłożyłam je na
biurku, który stał przy oknie. Usiadłam przy nim oglądając widok
za oknem. Dziś była piękna pogoda z lekkim zachmurzeniem idealna
by się pouczyć. Z uśmiechem na ustach zabrałam się za ćwiczenia,
które potrafiły uspokoić każde moje zdenerwowanie.
Dzięki
temu nie musiałam myśleć o tym wydarzeniach minionych tygodni.
Każdy dzień w tej szkole był szalony. Nie dane było mi
przyzwyczaić się do szkolnych reguł czy do uczniów. Jakby tak się
zastanowić to oprócz tego bractwa to nie znam nikogo w tej szkole.
W poprzednich szkołach było podobnie a nawet gorzej, ale
przynajmniej znałam nazwiska każdego z moich rówieśników a tutaj
jeszcze nie zapoznałam się z listą obecności w mojej klasie. Czas
to zmienić.
Wyciągnęłam
listę uczniów z mojej klasy i zaczęłam ją przeglądać.
Zapamiętanie ich nazwisk nie sprawiło mi to jakiejkolwiek
trudności. Jedynie jeszcze potrzebuję wiedzieć do kogo należę
poszczególne nazwisko i pierwszy krok do komunikowania się z klasą
mam za sobą. Więcej mi niczego nie potrzeba.
Po
poznaniu mojej klasy uznałam, że czas na naukę. Tak dawno nie
czułam się dobrze, że nawet zapomniałam jak to jest. W końcu
mogę wrócić do normalnego życia chociażby tylko na weekend.
Otworzyłam zeszyt od matematyki i zabrałam się za zadania, które
jeszcze nie omawialiśmy na lekcji. Zawsze tak robiłam by być dalej
od reszty by nie musieć martwić się, że czegoś nie będę
potrafiła zrobić na lekcji.
Po
zrobieniu połowy ćwiczeń z matematyki nagle zgłodniałam. Wtedy
zrozumiałam, że jest późna godzina. Cicho było w domu a mama
nawet nie woła na obiad. Postanowiłam zejść na dół i zrobić
sobie coś do jedzenia. Z pustym żołądkiem nie byłam w stanie się
uczyć. Ledwo otworzyłam drzwi gdy usłyszałam głos Flory.
- Dlaczego?
- Ciszej
bo cię Kornelia usłyszy – stanowczym lecz cichym głosem
odpowiedziałam jej mama
- To
jest bardzo ważne. Możliwe, że znaleźliśmy to czego szukaliśmy
przez tyle lat
- To
nie jest jeszcze pewne
- Wiec
czego niby potrzebujesz do potwierdzenia?
- Musimy
być ostrożne bo inaczej cały plan pójdzie na marne
Plan?
O czym one mówią. Wiedziałam, że jak się teraz pokaże to
niczego się nie dowiem. Po cichu zeszłam na dół ukrywając się
by dobrze je usłyszeć. Siedziały obie w salonie a raczej powinnam
powiedzieć, że Flora siedziała na sofie a mama kręciła się w tą
i z powrotem. Widać było po nich, że są zdenerwowane, ale także
zadowolone z czegoś.
- Najpierw
musimy się upewnić, że to właśnie on – dodała mama
- Co
mam zrobić?
- Śledzić
go, nie spuszczać z oka
- Nie
możemy tego zadania dać Kornelii? Ona wciąż z nim przebywa
- Często
się spotykają?
- Nie
wiem, ale ostatnio przyłapałam ich na gorącym uczynku
- Nie
wolno! - krzyknęła, aż mało brakowało bym nie ujawniła swego
położenia – Ona nie może się z nim spotykać
- Dlaczego?
To by było...
- Nie
bo przecież ona będzie musiała go zabić
Dalej
już nie dałam rady. Wiedziałam o czym i o kim rozmawiają. To mi
się w ogóle nie podobało. Czy one mają choć odrobinę wyobraźni.
Nie, nie... One właśnie mają za dużo jej. Są tak zaślepione tym
wszystkim, że sama nie wiem czy mi się uda je powstrzymać. Muszę
się opamiętać, zacząć myśleć trzeźwo. Nie, najpierw muszę
pokazać im, że nie wiem o czym rozmawiały w salonie. Potem wymyślę
jakich plan.
Próbowałam
się uspokoić, ale nagle podskoczyłam ze strachu. Kiedy dotarło do
mnie co się dzieje ruszyłam na poszukiwania telefonu. Na
wyświetlaczu zauważyłam nie znany numer. Odebrałam gotowa
odpowiedzieć natrętnej kobiecie z marketingu, że niczego nie
potrzebuję, ale głoś, który usłyszałam mnie zaskoczył
- Mam
nadzieje, że nie przeszkadzam. Z tej strony Yuhi Sextus. Masz może
chwilę by się spotkać?
- Eh?
Kocham twoje opowiadanie zawsze czekam na nie nie mogąc doczekać się chwili kiedy zobaczę je na komputerze :) pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle miło słyszeć takie opinie :D Mam nadzieje, że sprostam twoim oczekiwaniom w tworzeniu kolejnych rozdziałów
Usuń