W końcu udało mi się uspokoić wybuch śmiechu. W klasie zapanowała jeszcze cięższa atmosfera. Uznałam, że nie będę tego komentować i usiadłam wygodnie w ławce.
- Dziękuję,
 ale jednak wolę zostać w klasie i się uczyć – po tym
 skierowałam swoją głowę do członków bractwa – Możecie mu
 przekazać, że jak ma coś do powiedzenia niech sam przyjdzie i mi
 to powie. - Po czym odwróciłam się w stronę nauczyciela.
- Na
 jego miejscu bym cię sprał... Wiesz ile to kosztuje byś mogła
 się z nim spotkać? - Zapytał oburzony Jiro.
- Nie
 wiem i nie chce go oglądać a jeżeli on sam chce mnie widzieć to
 powinien sam się do mnie wybrać
- heh...
 Nie wdzięczna... Rób jak uważasz, ale i tak z nim nie wygrasz
Spojrzałam
na niego chcąc dodać jeszcze parę słów, ale jego mina pokazywała
zwycięstwo, tak jakby oczekiwał od de mnie takiej wypowiedzi. Klasa
jeszcze przez chwilę była oburza, ale zaraz mogliśmy wrócić do
lekcji, która nawet jeszcze nie została rozpoczęta.
Przez
całą godzinę nie mogłam się skupić wciąż słyszałam szepty
oraz nie dawało mi spokoju to co zobaczyłam na twarzy Tomika. Jest
taki pewny zwycięstwa. Phy... Jeszcze się zdziwi jak bardzo się
mylił. Po raz kolejny próbowałam wyrzucić z głowy jego twarz gdy
drzwi do klasy się otworzyły. Ja jak i cała reszta klasy wraz z
nauczycielem spojrzeliśmy w tą stronę.
Stał
w nich niziutki chłopak, niższy od de mnie. Jego włosy były w
nieładzie koloru brązowego. Oczy piwne i zniecierpliwione a jego
mundurek był wygnieciony jakby ubierał się na szybkiego byle tylko
zdążyć do szkoły. Nie witając się z nauczycielem podszedł do
mnie i złapał za rękę. Nie zdążyłam nawet zareagować gdy już
byliśmy po za klasą. Najszybciej jak tylko mogłam wyrwałam się z
ucisku.
- Co
 ty wyprawiasz? Kim ty jesteś żeby mnie tak wyciągać z lekcji? -
 odwrócił się do mnie z gniewnym spojrzeniem
- To
 ty kim jesteś byś mogła przeciwstawiać się tradycji tej szkoły?
- Kim?...
 To ja pierwsza zadałam pytanie – tylko westchnął po czym dodał
- Nazywam
 się Hikaru Suzuki – jego twarz złagodniała jakby to co
 wcześniej widziałam było tylko iluzją – jestem członkiem
 bractwa „Bloody Moon”. Chodzę do klasy wraz z bliźniczkami.
 Już je spotkałaś...
- Wystarczyło
 tylko twoja godność i dlaczego mnie wyciągnąłeś z klasy, czyli
 zamiast sam się pofatygować to wykorzystuje kolejną osobę. Jak
 ja go nienawidzę!!
- Och...
 Czuję w powietrzu miłość – powiedział tak uradowany jakby
 tego oczekiwał
- M...
 Miłość? Chyba żartujesz? Ja do nie go nie idę, nich sam się
 pofa...
- On
 jest zajęty w tym momencie i nawet jeżeli byś chciała by tobą
 się zajął to jednak nie może. Poprosił mnie bym się tobą
 zaopiekował przez resztę dnia. Wczoraj przeżyłaś szok i nie
 spodziewał się, że przyjdziesz do szkoły a może powinienem
 powiedzieć, że chciał byś nie przychodziła.
- Czemu
 miałam bym nie przyjść... Potrafię o siebie zadbać, więc nie
 musisz mnie niańczyć.
- Eeee...
 To nie ma możliwości byśmy mogli się zaprzyjaźnić? -
 spochmurniał... Jego nastroje tylko mnie denerwują
- Jesteś
 tu by być moim przyjacielem. Wykonujesz jego rozkaz.
- Rzadko
 nam rozkazuje zresztą nie robię to bo mnie o to poprosił.
 Poznałaś już wszystkich członków oprócz mnie, więc się
 zgłosiłem na ochotnika.
- Zgłosiłeś
 się? Trochę to dziwnie brzmi jakbym była jakoś chora i
 wyliczanka kto się mną zajmuje.
- Nie
 traktuj tak tego... Po prostu się o ciebie martwił i by mógł
 spokojnie załatwiając swoje sprawy zgłosiłem się. Potraktuj to
 jako wypad z przyjaciółmi.
- To
 się nazywa wagarowanie
- Nigdy
 nie wagarowałaś? Jesteś zwolniona z reszty zajęć, więc nie
 masz o co się martwić. Nie każ się prosić...
- Wolałabym
 się pouczyć, ale sądzę, że nie dasz mi spokoju do puki się nie
 zgodzę... Jeden dzień bez szkoły niczego nie zmieni
- Jupi!!!
 Masz na coś ochotę? Film? Coś zjeść?
- Wystarczy
 park
- Romantyczka?
 Dobra idziemy do parku
Czy
to, że chcę pójść do parku to znaczy, że jestem romantyczką?
Dziwny jest, ale chyba nie tak jak on. W parku znaleźliśmy ławkę
naprzeciwko stawu gdzie dzieci karmiły w tym momencie kaczki. Miło
się oglądało taki pejzażyk.
Przez
cały czas gadał nie dał mi dość do słowa ani razu. Opowiadał o
każdym członku bractwa. Wiem, że bliźniaczki poza szkołą są
modelkami i są nierozłączne od dziecka. Wszystko razem robią i
nie pozwolą nikomu siebie rozdzielić. Są miłe, ale tylko wtedy
gdy ktoś jest dla nich miły. Jak się denerwują to lepiej nie
podchodzić do nich. Funabashi z trzeciej klasy jesteś świetnym
skrzypkiem jak i również pianistą lecz jest bardzo poważnym
człowiekiem jak na swój wiek i jest perfekcjonistą. Sadatake jak
jak myślałam jest naukowcem a raczej chce być nim i te blizny to
po eksperymentach. Ma wybuchowy temperament a Jiro choć wygląda na
buntownika to jak się go lepiej pozna to potrafi być bardziej
przyjacielski niż nie jedna osoba.
- Yuhi
 jest trochę zagadkowy...
- Trochę?
 Wydaje się jakby był z innej planety
- Aż
 tak?
- Robi
 co mu się podoba nie pytając o to innych. Wymusza na mnie tylko
 decyzje by były dla niego korzystne, ale jest coś w nim co nie
 daje mi spokoju. Jest dziwny... Wie o mnie takie rzeczy, o których
 nawet nie mówię mojej najbliższym osobą. Wygląda to tak jakby
 czytał mi w myślach
- To
 nie możliwe. On po prostu ma doskonały instynkt. Poczekaj kupię
 coś do picia
Czemu
tak nagle zaproponował napój przecież jesteśmy w trakcie rozmowy?
W ogóle się nie wczuł albo go nudzę choć to on przez cały czas
mówił. Dlaczego tak mnie w tej chwili potraktował? Zresztą nie
powinnam się przejmować takimi osobami. Mam ważniejsze sprawy na
głowie niż to.
- Więc
 tak o mnie myślisz?
Aż
podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się a za mną stał Yuhi
Sextus. Jestem ciekawa jak długo tam stał czy wszystko słyszał?
Zresztą to i tak nie ważne. Ten mały krasnal pewnie zauważył go
i nawet nic mi nie powiedział tylko wymknął się po cichu.
Yuhi
obszedł ławkę by zaraz usiąść na miejscu poprzednika. Miałam
już coś do niego powiedzieć gdy on oparł głowę o moje kolana.
Po prostu się położył... Nie wiedział co mam począć.
- Co
 ty wyprawiasz?
- Daj
 mi chwilę. Dziś był najgorszy dzień jaki mogłem mieć
- Coś
 się stało? - Po jego głosie było można dostrzec, że nic
 dobrego go nie spotkało
- To
 i tak nie jest ważne. Wiec w twoich oczach jestem przybyszem z
 innej planety? Czytam w myślach? Ciekawa teoria – obrócił
 głowę, nie przerywając leżenia, tak by móc na mnie patrzeć
- Więc
 wszystko słyszałeś – speszona choć nie wiem czemu odwróciłam
 wzrok w inną stronę. Trochę to jednak krępujące
- Nic
 dziwnego, że tak o mnie myślisz. Nasze pierwsze spotkanie nie było
 najlepsze
- Czemu
 się tym przejmujesz?
- Bo
 mi za....
- Siostra?
 Co ty tu robisz?
Odwróciłam
wzrok w stronę głosu i zobaczyłam Florę wraz z koleżankami.
Zaraz jednak wstał Yuhi pokazując się jej co sprawiło, że
atmosfera zrobiła się trochę krępująca.
 
Opowiadanie i rozdział jest super... Szkoda, że nie dodajesz co tydzień bo umieram z ciekawość co się wydarzy.... Nawet nie wiesz jak to jest czekać całe dwa tygodnie :)
OdpowiedzUsuńChciałabym dodawać co tydzień, ale w tej chwili muszę się skupić na najważniejszych rzeczach a te opowiadanie jak na razie traktuje jak odskocznię od innych problemów.
UsuńWiem, że czekanie to udręka, ale jeszcze miesiąc i wtedy będę mieć tyle czasu na pisanie, że będę mogła wstawiać codziennie nowe wpisy