- Flora? Już po lekcjach? - Spojrzałam na zegarek i rzeczywiście było już późno. - Skoro już tu jesteś to wracajmy razem do domu.
- Nie musisz się spieszyć. Teraz jestem z koleżanką, wiec nie musisz się martwić
Nie
wiedziałam o co jej właściwie chodziło po głowie. Czemu mnie
próbuje zniechęcić do powrotu do domu.
- Przepraszam,
ty musisz być siostrą Kornelii, prawda?
- Ta...
Tak – odpowiedziała trochę speszona
- Przepraszam
cię za te zamieszanie w szkole. Nie mam wpływu na wszystko co się
w niej dzieje, ale mam nadzieje, że mi wybaczysz. - Uśmiechnął
się do niej, że sama na moment zapomniałam jak się nazywam.
Wcześniej nie widziałam u niego takiego uśmiechu. Zawsze patrzył
na mnie z góry a do mojej siostry uśmiecha się tak pięknie.
Poczułam
się trochę nieswojo. Nie podobało mi się, że tak mnie traktuje.
Robi sobie co chce a moją siostrę przeprasza. To mnie powinien
przepraszać i to nie tylko za dzisiejszy dzień. Przez chwilę
poczułam jak mi serce przyspiesza, ale teraz to czuję się
wstrętnie. Nie mam już ochoty tu zostać.
- Jednak
Flora pójdę z tobą. Trochę się źle czuję.
- Co?
Aaa... Dobrze, nie potrzebnie poszłaś dziś do szkoły.
- Pewnie
tak...
Pożegnałam
się z nim, ale nie raczyłam na niego spojrzeć. Bałam się, że
zaraz wybuchnę i nie będę w stanie się powstrzymać. Poszłam
przodem nie zwracając uwagi czy Flora idzie za mną czy jednak tam
została. Wiem tylko, że jeszcze coś próbowała do niego
powiedzieć, ale to już mnie nie interesowało. Przez całą drogę
Flora próbowała mnie zagadać lecz bez skutku. Byłam bardziej
przejęta tym co zobaczyłam w parku. Tak swobodnie się uśmiechał
do siostry.
- Dlaczego
mnie to w ogóle obchodzi?
- Co?
- Ach...
Nic nie ważne... - Czym ja się tu zamartwiam. Przecież on mnie w
ogóle nie interesuje. NIE INTERESUJE!! NIE INTERESUJE!!!
- Co
ty wyprawiasz? - Gdy zadała to pytanie zorientowałam się, że
bije się pięścią w czoło. - Lepiej się od razu połóż jak
dojedziemy do domu. Wariujesz, a może...?
- A
może co?
- A
może to przez Sextusa? - jej uśmiech wskazywał, że czegoś
oczekuje
- Niby
czemu miało to być przez niego?
- Leżał
ci na kolanach, prawda? Jak daleko zaszliście?
- Co?
A czym ty teraz mówisz?
- Całowaliście
się?
Tu
mnie zamurowało. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wiedziałam już
o co jej chodzi, ale to nie to. Fakt pocałował mnie, ale to nie
znaczy, że jesteśmy parą. Znamy się dopiero tydzień i to nie
możliwe by coś więcej mogło zaiskrzyć.
- Więc
całowaliście się? No no siostra, wcześniej cię taką nie
widziałam. Zresztą nie dziwię ci się... Takie ciacho...
- Cze...
Czekaj. Coś namieszałaś. Nie jesteśmy parą. On po prostu
traktuje mnie jak zabawkę. Woła kiedy się nudzi i porzuca kiedy
się znudzi.
- Naprawdę?
Dziś dał takie wrażenie jakby martwił się o ciebie.
- Hmmm....
Pierwszy raz takiego go widziałam.
Widać
było, że coś jeszcze chciała dodać, ale szybko zamilkła. Nawet
nie pytałam o co chodzi skupiłam się znowu na tym, że prze de mną
pokazuje niechęć do mnie a wokół ludzie myślą, że jestem jego
faworytką. Nawet Flora tak pomyślała...
Resztę
drogi przeszliśmy bez słowa. Nawet Flora nie odezwała się ani
słowem co mnie trochę dziwiło. Od czasu do czasu zerkałam na nią
przyglądając się jej, ale raczej nie wyczułam nic specjalnego.
Może po prostu przesadzam. Ostatnio tyle się dzieje w moim życiu,
że nawet nie mam czasu by spokojnie przeanalizować całą sytuacje.
Nawet teraz.
Gdy
weszliśmy do domu byłyśmy zszokowane. W domu panowała ciemność
a na podłodze stały zapalone świece. Na ścianach wisiały
malowidła, które wcześniej już widziałam. To wszystko
sugerowało, że mama coś wyprawia, ale nie wiedziałam dokładnie
co. Spojrzałam na Florę, która była zachwycona tym wszystkim.
- Niby
co cię tak cieszy?
- Nie
widzisz? Dziś przypada pełnia
Nie
do końca wiedziałam o co jej chodzi. W to wszystko była wmieszana
mama, ale gdzie ona w tej chwili jest? Po świecach wnioskuje, że
powinna być w domu. Rozglądałam się po całym mieszkaniu gdy
nagle podskoczyłam. Mama siedziała w salonie coś szepcząc.
- Mamo
co ty tu robisz?
- Och...
Kornelia w końcu jesteś.
- Odpowiesz
mi?
- Dziś
jest pełnia – Tak, już to wiem – i twoje urodziny. Chyba nie
zapomniałaś?
O
nie... To nie tak, że zapomniałam, ale wolałabym ich nie pamiętać
co się zawsze zdarza. Urodziłam się 9 kwietnia w pełni księżyca
a dziś są moje szesnaste urodziny. W każde moje i tylko moje
urodziny są odprawiane modły, w których muszę uczestniczyć. Do
12 roku mojego życia były odprawiane w Świątyni, ale gdy
zaczęłyśmy podróżować, mama i Flora zajęły miejsce kapłanek.
Dziś wypada dziewiąty kwietnia i do tego pełnia tak jak
przepowiedziała kapłanka.
Zachwyt
w oczach moich bliskich w ogóle mi nie pomaga. Czuje się jak królik
doświadczalny a za rok będą na mnie patrzeć z szacunkiem
trzymając się od de mnie z daleka. Tak, za rok powinnam wrócić do
Świątyni i zając miejsce najwyższej kapłanki więc dla tego tak
ważne jest dla mamy by w tym roku znaleźć Przeklętego. Według
księgi Deusa tylko bogini o zielonych włosach i fiołkowych oczach
jest wstanie pokonać Daemona na zawsze. W dniu szesnastych urodzin
powinny obudzić się we mnie moce, które przyniosą pokój na
ziemi.
W
tej chwili siedzę na środku salonu gdzie mama rysuje na podłodze
znaki wokół mnie. Flora przygotowuje księgę oraz wodę. Nigdy nie
wiedziałam po co ona tutaj jest. Nawet jeżeli w tej chwili się
sprzeciwie to nic nie da. Gdy miałam czternaście lat uciekłam z
domu, ale szybko mnie znalazły, przyprowadziły i nawet przywiązały
do krzesła bym nie uciekła. W takich chwilach jak ta boje się. Nie
tych magicznych modłów, ale właśnie mojej rodziny, która staje
się dla mnie tak obca. W takim chwilach jak ta zapominają kim są
stawiając wszystko na szali by wykonać swe zadanie dane od
Kapłanów. Gdyby znalazł się ktoś kto był by w stanie mnie
uratować.
"Chcesz być wolna?"
Kto
to? Obróciłam się dookoła, ale jedynie zobaczyłam kończącą
rysowanie mamę. Choć nikogo nie widziałam to wciąż w głowie
ktoś zadawał wciąż te same pytanie. Nawet gdy mama zaczęła
odprawiać rytuał ja wciąż go słyszałam, wciąż i wciąż i
coraz do głośniej i głośniej. Już wiedziałam, że zaraz tracę
przytomność jak co roku, ale wciąż głoś pytał się o to samo
aż w końcu mu odpowiedziałam.
„Bardzo
chce za wszelką cenę”
Nie
wiedziałam jaką cenę poniosę za tą wolność...