Stałam tam chyba przez kilka minut za nim zrozumiałam co się dzieje. Przyszedł do mnie uczeń z starszej klasy, którego nigdy na oczy nie widziałam i każe mi gdzieś iść? To mi się nie podobało. Wszystko mi mówiło, że powinnam mieć się na baczności.
- Chodź, nie przyjmuje sprzeciwu – odezwał się ponownie widząc moje zawahanie
- Chodź, nie przyjmuje sprzeciwu – odezwał się ponownie widząc moje zawahanie
- Skąd
mogę mieć pewność, że nie masz w planach zrobienie mi czegoś
złego? - zapytałam. W jego oczach było widać chłód i niechęć,
więc chyba mam prawo się zawahać.
- Ja
ci nic nie zrobię, nie mam powodów.
Nie
zbyt to było zachęcające, ale widać było jego zniecierpliwienie.
Możliwe, że chce mi przekazać coś ważnego a potem sobie
odejdzie. Mam przynajmniej taką nadzieje. Dość się już
namęczyłam w tych kilku dniach.
Wstałam
z ławki i ruszyłam za nim. Całą drogę nic nie mówił tylko mnie
prowadził. Dotarliśmy do drugiej części szkoły gdzie mieściły
się głównie sale nauczycieli oraz co dziś się dowiedziałam
Vipowskie pomieszczenia zwane „bractwem”. Czemu mnie tu
sprowadził? Zaraz będzie dzwonek na lekcje a raczej bym nie chciała
jej opuszczać.
- Wiesz?
Nie chcę nic mówić, ale wolałabym być na lekcji. - uznałam, że
powinnam to mu powiedzieć. Nie wiadomo co mu chodzi po głowie.
Może jest wagarowiczem i dla niego nie są ważne punktualności.
- Spokojnie
jesteś zwolnione z tej lekcji. - Co? Czemu? Mógłby mi to wyjaśnić
– Jesteśmy na miejscu. - wskazał na drzwi zrobione z starego
drewna.
Spojrzałam
na nie a zaraz na niego. Miałam się zapytać o co tu chodzi, ale
otworzył drzwi i wszedł do środka.
Pokój
wyglądał jak typowo gabinet z XX wiecznej Anglii. Na ścianach
widniała tapeta w geometryczne wzory a na nich wisiały portrety
mężczyzn. Przy drzwiach stał wieszak z drewna oraz sofa. Po prawej
stronie były półki na książki a po lewej komoda. Na niej stał
globus. Mniej więcej na środku naprzeciwko mnie stało wielkie
biurko. Całe pomieszczenie było ciemne. Padało do niego niewielka
ilość światła przez zasłonięte ciężkimi kotarami okno.
- Dziękuję
Yuji, możesz odejść, - Usłyszałam głos dochodzący z biurka.
Musiałam mocno się postarać by zobaczyć tam postać.
Nie
podobało mi się to. Wolałam wyjść, uciec stąd, ale moje nogi
nie chciały mnie słuchać. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Chciałam krzyknąć do odchodzącego chłopaka, żeby mnie nie
opuszczał, ale nie mogłam. Drzwi się zamknęły a z biurka wstała
ciemna postać. Zaczęła iść moją stronę. Stałam sparaliżowana
nie wiedząc co mam zrobić. To już drugi raz od przyjazdu do tego
miasteczka kiedy czuje strach. Usłyszałam śmiech co sprawiło, że
moje serce jeszcze bardziej zaczęło mocniej bić. Co ma zrobić?
Myśl, Kornelia, myśl.
- Znów
się spotykamy, panno White. - rozbrzmiał jego głos kiedy podszedł
na tyle blisko bym mogła zobaczyć jego twarz.
- To
ty. - tyle potrafiła w tej chwili wykrztusić. Yuhi Sextus, mężczyzna, który skradł mój pierwszy pocałunek
- Miło,
że mnie pamię....
- Skąd
znasz mnie? - przerwałam mu za nim zorientowałam się, że była
możliwość dowiedzenia się tego
- Ty
i twoje zielone włosy stały się popularne wśród uczniów.
-Dotknął moich włosów, które zaraz je pocałował. Wystraszona
cofnęłam się a on tylko się zaśmiał.
- Wątpię
bym była aż tak popularna
- Za
mało siebie cenisz choć wtedy miałem wrażenie, że cenisz siebie
bardziej niż powinnaś. Czyżbym coś zmienił?
- Nie
schlebiaj sobie – powiedziałam oburzona widząc jego uśmiech –
Po co kazałeś mnie przyprowadzić?
- Już
do sedna sprawy. Może napijesz się? - Zapytał kiedy nalewał do
filiżanki herbatę
- Wolałabym
już wrócić na lekcje, nie chcę się spóźnić
- Czyżby
Yuji nie powiedział ci, że jesteś zwolniona z tej lekcji?
- Powiedział,
ale...
- Ale
co? Tak ci śpieszno na lekcje czy raczej wolisz się oddalić ode
mnie? Miło, że mamy tu pilną uczennicę tylko, że lekcja już
się zaczęła. Zamiast myśleć jak tu uciec lepiej jeżeli
usiądziesz i napijesz się ze mną herbaty.
Po
tych słowach wskazał na okno, które zaraz odsłonił gdzie wpadło
do pomieszczenia więcej światła rażąc w oczy. Zaraz poczułam
jak ktoś łapie mnie za rękę prowadząc w stronę okna.
Wyszliśmy
na zewnątrz gdzie był taras a na nim stolik z dwoma krzesłami.
Widok za tarasem przepiękny. Kwitnące wiśnie, mnóstwo zieleni
jak w Anglii. Przywołało to trochę wspomnień. Na środku stała
duża fontanna przy której gromadziły się inni uczniowie.
Uczniowie? W czasie lekcji? Za nim zdążyłam o cokolwiek zapytać
on już mi odpowiedział
- Inne
bractwa też tu odpoczywają.
- Macie
za dużo przywilejów - powiedziałam i usiadłam na jednym z
krzeseł
- Możliwe...
- również usiadł na wolnym krześle lecz jego mina wskazywała,
że nie jest z tego zadowolony.
Jeszcze
chwilę temu czułam strach a teraz czuję, że mu współczuje choć
tak naprawdę nie wiem czemu. Ma wszystko normalną rodzinę. Do tego
może robić co tylko zechce w szkole i w życiu nie tak jak ja, ale
jednak mu współczuje. Przypatrywałam mu się przez dłuższą
chwilę kiedy sam nie spojrzał na mnie. Od razu odwróciłam wzrok.
- Jesteśmy
tu więźniami. Do bractwa należysz jeżeli coś dla szkoły
znaczysz, ale nie możesz wybrać czy chcesz być w nim czy nie.
Będąc synem polityka było z góry wiadome, że będę
przewodniczył bractwem. Nie dali mi wyboru. Tak samo jest zresztą,
nie mieli wyboru. Nawet teraz odpoczywając na słońcu w czasie
lekcji ma swoją cenę.
- Cenę?
- Mmmm....
- Widać było, że teraz o czymś rozmyśla – Nie po to kazałem
cię przyprowadzić bym zwierzał się tobie. Sprytne, ale jednak
nie do końca skuteczne. - znów pojawił się ten cyniczny
uśmieszek jakby wszystko było jego nawet ja.
- To
może powiesz co ja tu robię?
- Dalej
pragniesz pokazać Ginko, że jednak stać cię na coś więcej niż
ona myśli?
- Tak...
Ale skąd.... Skąd wiesz, że chce to zrobić? - Przecież nikomu
tego nie mówiłam nawet siostrze.
- Plotki
szybko się rozchodzą
- Plotki?
- Jakie plotki przecież nikt nie wie o tym
Na
jego twarzy pojawił się uśmiech co sprawiło, że zaczęłam się
bać. Wcześniej już wiedziałam, że coś z nim nie tak, ale nie
sądziłam, że coś takiego jest możliwe. Czyżby czytał mi w
myślach, przecież to nie możliwe. Takie rzeczy widzę tylko w
telewizji. Wstałam z krzesła. Bez różnicy czy czyta mi w myślach
czy nie jednak wolałam opuścić te pomieszczenie jak najszybciej.
Zaczęłam się wycofywać co było widać, że jednak mu się to nie
podobało. Ruszył za mną powolnym, ale pewnym krokiem jakby
wiedział co chce zrobić. Odwróciłam się i ruszyłam biegiem, ale
z nim zdążyłam nacisnąć na klamkę on już stał za mną
trzymając mnie za rękę, którą miałam otworzyć drzwi. Druga
wolną ręką oparł o ścianę. Pochylił się nad moim uchem i
powiedział
- Gdzie
się wybierasz? - szept jego głosu nie dał mi na trzeźwe myślenie
- Ja...
Muszę...
- Co
musisz?
- Wyjść
- Boisz
się mnie?
Nie
wiedziałam co mam powiedzieć. Bałam się, że głos mi się
załamie kiedy będę kłamać. Stałam tam przez chwilę aż
poczułam jak siłą obraca mnie w swoją stronę. Na jego twarzy
uśmiech „króla nocy” nie zniknął a w oczach widziałam tą
ciekawość. Ja dalej patrzyłam. Musiał to odczytać jak nie z
myśli to z mojej twarzy, że się go boję a raczej tego co za
chwile zrobi. Nie chciałam tego. Nienawidziłam tej części siebie,
która wie co powinna zrobić, ale stoi i czeka aż ktoś ją
uratuje. Wybuchł śmiechem patrząc na mnie. Wiedziałam, że to
już, że to właśnie ta chwila, ale nie nie mogłam się ruszyć.
Byłam cała sparaliżowana. On o tym wiedział bardzo dobrze o tym
wiedział. Już raz to zrobił i teraz znów się nie zawahał.
Poczułam tylko jak uginają się kolana. Znów opadłam na ziemię.
Super... CO będzie dalej napisz proszę szybko :)
OdpowiedzUsuńDzięki, ale nie mam tyle czasu by tak oddać się temu opowiadaniu. Chciałabym bardzo móc tu pisać codziennie, ale to dla mnie nie możliwe na dzień dzisiejszy. Rozdziały pojawiają się co dwa tygodnie zawsze w sobotę. Mam nadzieje, że do tego czasu wytrzymasz.
UsuńO szkoda najchętniej bym codziennie czytała.... No skoro nie możesz to nic nie będę naciskać :)
UsuńU w końcu dorwałam się do komputera i mogłam przeczytać. Błagam dodaj następny dość szybko na ile twoje możliwość pozwalają :) Opowiadanie jest super jak już to powiedział/a osoba przed de mną.... Jednak po prostu jest uzależniające :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj dodasz kolejny rozdział proszę :)
OdpowiedzUsuńDodam lecz trochę później. Świąteczne przygotowania trochę czasu mi zajmują a jeszcze nie spisałam na komputer treści. Mam nadzieje, że za godzinę lub za półtora będzie kolejny rozdział. Czekajcie bo na pewno dzisiaj będzie
OdpowiedzUsuń