sobota, 3 maja 2014

VI Rozdział - Faworytka

- Kornelia co ty tu robisz? - usłyszałam głos mamy - wyprowadźcie ją stąd, szybko!
Poczułam jak ktoś podnosi mnie do góry i wyciąga na zewnątrz. Byłam w takim szoku, że nie byłam w stanie stwierdzić kto mnie trzyma za ręce. Nie byłam w stanie iść normalnie, nawet nie byłam w stanie płakać. Poczułam jak mnie usadza na ławce przed domem. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas a nawet przez chwile nie byłam w stanie uspokoić mojego niespokojnego oddechu czy samego przerażenia. Bałam się, tak to dobre określenie. Bałam się, że to przeze mnie on nie żyje, bałam się, że znów będę mieć te koszmary. Najbardziej bałam się, że to co ciągle mi mama powtarzała jest prawdą.
-Kornelia.
-Nic nie mów! - wykrzyczałam do niego
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na mężczyznę, który wyprowadził mnie z pomieszczenia. Nie był to nikt inny jak Sextus. Kucał prze de mną i spoglądał na mnie z przerażeniem. Mimowolnie cofnęłam się. Musiałam wyglądać fatalnie w jego oczach. Zanim cokolwiek udało mi się jeszcze do niego powiedzieć pojawił się lekarz by stwierdzić czy ze mną wszystko porządku. Yuhi wycofał się bez żadnego słowa a gdy pojawiła się moja mama tylko jej ukłonił się i odszedł.
Jeszcze chwilę to trwało za nim opanowałam moje przerażenie. Gdy tylko mama wszystko załatwiła ruszyłyśmy do domu. Cała drogę milczeliśmy. Sama bałam się jej to powiedzieć. Wiedziałam jaka będzie jej reakcja a o moich uczuciach w ogóle nie pomyśli. Ona jeszcze będzie mi kazała tym się zająć. Znajdując się w domu od razu ruszyłam do swojego pokoju nie zważając na dziwne docinki mojej siostry.
Pół nocy siedziałam rozmyślając co się zdarzyło i co powinnam zrobić. Bałam się nawet zasnąć choć na chwilę, ale za nim się spostrzegłam byłam już w świecie Morfeusza.
Jak każdej nocy miałam sen, ale ten był inny. Była tam polana z mnóstwem kwiatów w oddali było widać mały domek a przy domku stała kobieta wołając swoje dzieci na obiad, które bawiły się na polanie. Mogłam stwierdzić, że te dzieci to bliźnięta, chłopczyk i dziewczynka. Ten sen był tak piękny, że gdy Flora mnie obudziła tylko podskoczyłam z przerażenia.
Miała na sobie maseczkę, więc widząc ją uznałam, że mój piękny sen przerodził się w koszmar. Po chwili jednak uspokoiłam się.
-Wystraszyłaś mnie. Nigdy więcej tak mnie nie budź.
-Przepraszam, ale czas powili zbierać się do szkoły, tylko wczoraj mama nie była w stanie ci powiedzieć, że jak nie chcesz to możesz zostać w domu.
-Chyba oszalałaś, idę do szkoły.
-Dziwna jesteś. Aż tak bardzo kochasz szkołę? Ja na twoim miejscu zostałabym w domu nawet jeżeli mi nic nie było.
-To ty jesteś dziwna. Wyjdź z mojego pokoju i nigdy więcej mnie nie budź z tą twarzą.
Wychodząc wytknęła mi język i uciekła. Kiedyś zaszyję jej tą buzię. Nie wiem czy to dobry pomysł by iść do szkoły, ale lepsze to niż siedzieć tu i się zamartwiać. To wszystko jest dla mnie nie możliwe. To wszystko może być spowodowane ciągłą przeprowadzką i tymi bzdurami, które wygaduje mama. Nie powinnam się tym przejmować. To na pewno jakiś zbieg okoliczności. Jak na razie będzie dobrze jak nikomu nic nie powiem.
Zeszłam na dół i jeszcze przez jakieś 10 minut przekonywałam mamę, że wszystko jest w porządku. Przez całą drogę do szkoły Flora próbowała dowiedzieć się co robiłam wraz z bractwem tego idioty. Wszystko jej powiedziałam pomijając pewne detale, z który potem tylko plotki by były. Czułam się lepiej gdy wszystko było tak jak wcześniej oprócz jednego wyjątku. Wchodząc do szkoły zauważyłam jak ludzie na nas dziwnie się patrzą, szepczą i próbują trzymać się od nas z daleka. Odkąd tu przyjechałam uważałam ich za dziwaków, ale teraz to już przeginają. Postanowiłam ich olać Florze też to sugerowałam. Udałam się do klasy gdzie atmosfera była taka sama jak w całej szkole. Z podniesioną głową usiadłam w swojej ławce. Zerknęłam jeszcze raz na klasę. Każdy omijał mój wzrok. Chciałam jeszcze zobaczyć reakcję pupili „króla nocy”, ale nie było ich w klasie. Co mnie zdziwiło bo zawsze przede mną byli już w swoich ławkach. Uznałam, że użyli swojego przywileju by zrobić dzień wolnego. Oni zawsze mają to czego chcą. Nie dość, że piękni, bogaci to jeszcze wszyscy im tańczą jak tylko zagrają. Naprawdę ich nienawidzę, szczególności Yuhi Sextusa.
Rozbrzmiał dzwonek i po chwili wszedł nauczyciel. Wyciągnęłam ołówek i zaczęłam robić moje idealne notatki by skupić się na lekcjach. Po mimo lekcji, na których mogła odetchnąć ulgą, przerwy nie dawały mi spokoju. Cały czas szepty i dziwne spojrzenia. Gdy tylko odwróciłam się w ich stronę oni odwracali wzrok. Może wyglądam jak wyglądam ,ale głupia nie jestem. Wiem, że to wszystko chodzi o mnie. Wciąż to mi nie dawało spokoju. Może ktoś powiedział o wczorajszym zdarzeniu i teraz jakieś plotki chodzą po szkole. Ktoś wie o tym śnie... Nie... To akurat jest bez sensu. Sextus? On jakiś cudem wiedział o mojej zemście na tej nauczycielce a przecież nikomu tego nie mówiłam. Więc, jednak to podstępny i fałszywy drań. Ja mu się zwierzyłam a on polazł i wszystko wygadał. Po lekcji z nim się rozmówię.
Długą przerwę nie chciałam przesiedzieć w klasie, więc uznałam, że udam się na dach szkoły by spokojnie zjeść. Po drodze spotkałam Florę, więc nie zbyt mogłam delektować się lanchem. Cały czas próbowałam ją uspokoić. Zawsze taka była. Przejmowała się opiniami innych ludzi i to mnie utwierdziło, że nie mogę tak tego zostawić. Muszę z nim porozmawiać by wszystko przywrócił do normy. Widział mnie wczoraj, wiedział w jakim byłam w stanie. Jak on mógł mnie tak potraktować. Czy on w ogóle ma serce?
Odprowadziłam siostrę do klasy dając jej do zrozumienia, że jutro będzie wszystko w porządku, aj się tym zajmę. Nie obchodziło mnie co o mnie powiedzą inni, ale nie mogę pozwolić by w to wszystko była wplątana moja siostra. Zrobię mu taki wycisk, że popamięta mnie na długie lata.
Wróciłam do klasy gdzie nic tam się nie zmieniło oprócz jednego. Pojawili się leniuchy. Jiro i Sadatake jakby nic siedzieli w ławce czekając na lekcje. Sama tak zrobiłam, jakby nic usiadłam w ławce czekając na nauczyciela. Długo nie musiałam czekać zaraz usłyszałam dzwonek a w drzwiach pojawił się nauczyciel. Podszedł jak zwykle do biurka rozglądając się po całej klasie. Gdy rozejrzał się po sali jego wzrok utkwił na mnie przez dłuższy czas aż w końcu powiedział.
- Kornelia. Jesteś zwolnione z reszty zajęć za to udaj się do bractwa Bloody Moon.
Zdziwiona spojrzałam na nauczyciela. Znowu? Co on sobie myśli, ale zaraz moje oczy spoczęły na resztę klasy. Każdy tylko wyszeptywał: "Znowu ona", "wczoraj jej nie wystarczyło", "ma jakieś specjalne umiejętności", "ledwo co tu się przeprowadziła a już ją faworyzują". Nie mogłam wytrzymać i wybuchłam śmiechem. Nie wieżę, że ta szkoła naprawdę skupia uwagę tylko na jednym. Na tym bractwie.

2 komentarze:

  1. Jak zawsze super opowiadanie oraz dziękuję za reklamowanie mojego opowiadania... Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciągłe mnie dopingowanie. Mam nadzieje, że w końcu dobrnę do końca twojego opowiadania bo stanęłam na 10 i teraz nie mam kiedy przeczytać następne

      Usuń