sobota, 17 maja 2014

VII Rozdział - Przyłapani

W końcu udało mi się uspokoić wybuch śmiechu. W klasie zapanowała jeszcze cięższa atmosfera. Uznałam, że nie będę tego komentować i usiadłam wygodnie w ławce.
- Dziękuję, ale jednak wolę zostać w klasie i się uczyć – po tym skierowałam swoją głowę do członków bractwa – Możecie mu przekazać, że jak ma coś do powiedzenia niech sam przyjdzie i mi to powie. - Po czym odwróciłam się w stronę nauczyciela.
- Na jego miejscu bym cię sprał... Wiesz ile to kosztuje byś mogła się z nim spotkać? - Zapytał oburzony Jiro.
- Nie wiem i nie chce go oglądać a jeżeli on sam chce mnie widzieć to powinien sam się do mnie wybrać
- heh... Nie wdzięczna... Rób jak uważasz, ale i tak z nim nie wygrasz
Spojrzałam na niego chcąc dodać jeszcze parę słów, ale jego mina pokazywała zwycięstwo, tak jakby oczekiwał od de mnie takiej wypowiedzi. Klasa jeszcze przez chwilę była oburza, ale zaraz mogliśmy wrócić do lekcji, która nawet jeszcze nie została rozpoczęta.
Przez całą godzinę nie mogłam się skupić wciąż słyszałam szepty oraz nie dawało mi spokoju to co zobaczyłam na twarzy Tomika. Jest taki pewny zwycięstwa. Phy... Jeszcze się zdziwi jak bardzo się mylił. Po raz kolejny próbowałam wyrzucić z głowy jego twarz gdy drzwi do klasy się otworzyły. Ja jak i cała reszta klasy wraz z nauczycielem spojrzeliśmy w tą stronę.
Stał w nich niziutki chłopak, niższy od de mnie. Jego włosy były w nieładzie koloru brązowego. Oczy piwne i zniecierpliwione a jego mundurek był wygnieciony jakby ubierał się na szybkiego byle tylko zdążyć do szkoły. Nie witając się z nauczycielem podszedł do mnie i złapał za rękę. Nie zdążyłam nawet zareagować gdy już byliśmy po za klasą. Najszybciej jak tylko mogłam wyrwałam się z ucisku.
- Co ty wyprawiasz? Kim ty jesteś żeby mnie tak wyciągać z lekcji? - odwrócił się do mnie z gniewnym spojrzeniem
- To ty kim jesteś byś mogła przeciwstawiać się tradycji tej szkoły?
- Kim?... To ja pierwsza zadałam pytanie – tylko westchnął po czym dodał
- Nazywam się Hikaru Suzuki – jego twarz złagodniała jakby to co wcześniej widziałam było tylko iluzją – jestem członkiem bractwa „Bloody Moon”. Chodzę do klasy wraz z bliźniczkami. Już je spotkałaś...
- Wystarczyło tylko twoja godność i dlaczego mnie wyciągnąłeś z klasy, czyli zamiast sam się pofatygować to wykorzystuje kolejną osobę. Jak ja go nienawidzę!!
- Och... Czuję w powietrzu miłość – powiedział tak uradowany jakby tego oczekiwał
- M... Miłość? Chyba żartujesz? Ja do nie go nie idę, nich sam się pofa...
- On jest zajęty w tym momencie i nawet jeżeli byś chciała by tobą się zajął to jednak nie może. Poprosił mnie bym się tobą zaopiekował przez resztę dnia. Wczoraj przeżyłaś szok i nie spodziewał się, że przyjdziesz do szkoły a może powinienem powiedzieć, że chciał byś nie przychodziła.
- Czemu miałam bym nie przyjść... Potrafię o siebie zadbać, więc nie musisz mnie niańczyć.
- Eeee... To nie ma możliwości byśmy mogli się zaprzyjaźnić? - spochmurniał... Jego nastroje tylko mnie denerwują
- Jesteś tu by być moim przyjacielem. Wykonujesz jego rozkaz.
- Rzadko nam rozkazuje zresztą nie robię to bo mnie o to poprosił. Poznałaś już wszystkich członków oprócz mnie, więc się zgłosiłem na ochotnika.
- Zgłosiłeś się? Trochę to dziwnie brzmi jakbym była jakoś chora i wyliczanka kto się mną zajmuje.
- Nie traktuj tak tego... Po prostu się o ciebie martwił i by mógł spokojnie załatwiając swoje sprawy zgłosiłem się. Potraktuj to jako wypad z przyjaciółmi.
- To się nazywa wagarowanie
- Nigdy nie wagarowałaś? Jesteś zwolniona z reszty zajęć, więc nie masz o co się martwić. Nie każ się prosić...
- Wolałabym się pouczyć, ale sądzę, że nie dasz mi spokoju do puki się nie zgodzę... Jeden dzień bez szkoły niczego nie zmieni
- Jupi!!! Masz na coś ochotę? Film? Coś zjeść?
- Wystarczy park
- Romantyczka? Dobra idziemy do parku
Czy to, że chcę pójść do parku to znaczy, że jestem romantyczką? Dziwny jest, ale chyba nie tak jak on. W parku znaleźliśmy ławkę naprzeciwko stawu gdzie dzieci karmiły w tym momencie kaczki. Miło się oglądało taki pejzażyk.
Przez cały czas gadał nie dał mi dość do słowa ani razu. Opowiadał o każdym członku bractwa. Wiem, że bliźniaczki poza szkołą są modelkami i są nierozłączne od dziecka. Wszystko razem robią i nie pozwolą nikomu siebie rozdzielić. Są miłe, ale tylko wtedy gdy ktoś jest dla nich miły. Jak się denerwują to lepiej nie podchodzić do nich. Funabashi z trzeciej klasy jesteś świetnym skrzypkiem jak i również pianistą lecz jest bardzo poważnym człowiekiem jak na swój wiek i jest perfekcjonistą. Sadatake jak jak myślałam jest naukowcem a raczej chce być nim i te blizny to po eksperymentach. Ma wybuchowy temperament a Jiro choć wygląda na buntownika to jak się go lepiej pozna to potrafi być bardziej przyjacielski niż nie jedna osoba.
- Yuhi jest trochę zagadkowy...
- Trochę? Wydaje się jakby był z innej planety
- Aż tak?
- Robi co mu się podoba nie pytając o to innych. Wymusza na mnie tylko decyzje by były dla niego korzystne, ale jest coś w nim co nie daje mi spokoju. Jest dziwny... Wie o mnie takie rzeczy, o których nawet nie mówię mojej najbliższym osobą. Wygląda to tak jakby czytał mi w myślach
- To nie możliwe. On po prostu ma doskonały instynkt. Poczekaj kupię coś do picia
Czemu tak nagle zaproponował napój przecież jesteśmy w trakcie rozmowy? W ogóle się nie wczuł albo go nudzę choć to on przez cały czas mówił. Dlaczego tak mnie w tej chwili potraktował? Zresztą nie powinnam się przejmować takimi osobami. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż to.
- Więc tak o mnie myślisz?
Aż podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się a za mną stał Yuhi Sextus. Jestem ciekawa jak długo tam stał czy wszystko słyszał? Zresztą to i tak nie ważne. Ten mały krasnal pewnie zauważył go i nawet nic mi nie powiedział tylko wymknął się po cichu.
Yuhi obszedł ławkę by zaraz usiąść na miejscu poprzednika. Miałam już coś do niego powiedzieć gdy on oparł głowę o moje kolana. Po prostu się położył... Nie wiedział co mam począć.
- Co ty wyprawiasz?
- Daj mi chwilę. Dziś był najgorszy dzień jaki mogłem mieć
- Coś się stało? - Po jego głosie było można dostrzec, że nic dobrego go nie spotkało
- To i tak nie jest ważne. Wiec w twoich oczach jestem przybyszem z innej planety? Czytam w myślach? Ciekawa teoria – obrócił głowę, nie przerywając leżenia, tak by móc na mnie patrzeć
- Więc wszystko słyszałeś – speszona choć nie wiem czemu odwróciłam wzrok w inną stronę. Trochę to jednak krępujące
- Nic dziwnego, że tak o mnie myślisz. Nasze pierwsze spotkanie nie było najlepsze
- Czemu się tym przejmujesz?
- Bo mi za....
- Siostra? Co ty tu robisz?
Odwróciłam wzrok w stronę głosu i zobaczyłam Florę wraz z koleżankami. Zaraz jednak wstał Yuhi pokazując się jej co sprawiło, że atmosfera zrobiła się trochę krępująca.

2 komentarze:

  1. Opowiadanie i rozdział jest super... Szkoda, że nie dodajesz co tydzień bo umieram z ciekawość co się wydarzy.... Nawet nie wiesz jak to jest czekać całe dwa tygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym dodawać co tydzień, ale w tej chwili muszę się skupić na najważniejszych rzeczach a te opowiadanie jak na razie traktuje jak odskocznię od innych problemów.
      Wiem, że czekanie to udręka, ale jeszcze miesiąc i wtedy będę mieć tyle czasu na pisanie, że będę mogła wstawiać codziennie nowe wpisy

      Usuń