sobota, 12 lipca 2014

XI Rozdział - Biało włosa

Biegliśmy przez cały czas aż nogi zaczęły mi się plątać a w płucach brakowało mi powietrza. Nie mogąc nic wykrztusić pociągnęłam go za rękę, którą trzymał mnie by zmusić go do zatrzymania się. Gdy mogłam odetchnąć on stał jak gdyby nic obok wciąż trzymając mnie za rękę i powiedział:
- Masz słabą kondycję -słychać było w jego głosie, że się w ogóle nie zmęczył
- Ty za to tryskasz energią - roześmiałam go tym stwierdzeniem
- Przebiegliśmy tylko przez pasy i mały odcinek parku a ty teraz nie możesz złapać oddechu
Nie uwierzyłam mu. Jak niby męcząc się tak strasznie tylko przebiegliśmy mały odcinek drogi. Odwróciłam się by potwierdzić swoją rację, ale tak nie było. Zmęczyła się takim krótkim odcinkiem. Wstyd mi było, że jestem taka słaba.
- to przez ten upał - burknęłam
- Oczywiście, dziś jest za gorąca. Powinnaś się była ubrać lekko
- Przecież... - zaczęłam zdenerwowana, ale patrząc na niego widać było, że nie ma zamiaru podważać mojego zdania. Od razu zamknęłam się i jeszcze bardziej się zawstydziłam.
- Tu jesteście.
Usłyszałam znajomy kobiecy głos. Gdy się odwróciłam zauważyłam jedną z bliźniaczek. Była naprawdę piękna. Dziś miała na sobie jedwabną bluzeczkę na krótki rękaw oraz jeansowe spodenki do kolan. Sandały na niskim obcasie jeszcze bardziej uświadamiały mi, że jestem niziutka. Włosy ułożone w loki dodawały jej uroku i kobiecości. Byłam tak wpatrzona w jej idealność, że dopiero po chwili zorientowałam się, że przygląda się czemuś obok nas. Gdy sama zawędrowałam za jej wzrokiem zauważyłam, że chodzi jej o nasze ręce. Odruchowo wyplątałam się z jego objęcia.
- Czyżby w czymś przeszkodziła? - zapytała
- Nie właśnie szliśmy do was- odpowiedział Yuhi niezadowolony
- To dobrze bo zaczęliśmy się niecierpliwić
- Niecierpliwić? - zapytałam
- Och... Właśnie... Nie mówiłem gdzie idziemy, prawda? Chodź, zaraz się przekonasz.
Tak jak powiedział udałam się za Sextusem. Doszliśmy do polany gdzie zazwyczaj odpoczywają rodzinny piknikując lub grillując. Pod wielkim drzewem był koc z przeróżnymi smakołykami a obok stał duży grill już rozgrzany, ale to nie to zwróciło moją uwagę. Byli tam wszyscy z bractwa "Bloody Moon", wszyscy ci, których poznałam i tych, których jeszcze nie dane było mi spotkać.
Przy grillu stali Sadatake i Jiro kłócących się z Hikaru Suzuki, którego poznałam ostatnio. Obok nich stał niebiesko włosy Yuji, który obracał grillowane mięso. Jedna z bliźniaczek rozkładała resztę potraw, ale gdy zobaczyła zbliżającą się naszą trójkę przestała i dołączyła do siostry. Przy drzewie siedziała dziewczyna, która jeszcze nie poznałam. Miała pół długie białe włosy, ż których wyłaniał się długie aż do pasa pasemko włosów. Jej cera była tak jasna jak u księżniczki. Nie zwróciła w ogóle uwagi na nas gdy podeszliśmy do grupki. Była tak zaczytana, że pewnie nie chciała sobie przerywać. Wszyscy byli lekko ubrani, ale za to bardzo elegancko.
- Kornelia - zabrzmiała wesoły głos Suzuki
- Witam - odparłam
- Jak dobrze, że jesteś. Wcześniej uciekłaś za nim wróciłem.Tym razem mi nie uciekniesz - po czym stanął między mną a Sextusem i złapał mnie za rękę.
- Nie wiesz jak później oberwałem pozwalając ci wtedy pójść. - wtrącił się Yuhi uśmiechając się do mnie lekko aż podskoczyło mi serce
- Hmm.... Mogę wiedzieć dlaczego tutaj jestem? - zapytałam gdy zorientowałam się, że nie powinnam tutaj być
- Jak to dlaczego? Z przyjaciółmi zorganizowaliśmy piknik więc oczywiście, że ty też powinnaś być
- Przyjaciółmi? Ja przecież do nich nie należę
- Ja tak nie uważam, Kornelia. Jesteś moją przyjaciółką - uśmiech jego spowodował ponowne szybkie bicie serca
- I ja też - dopowiedział Hikaru
Spojrzałam po reszcie... Choć ich jeszcze nie znałam to jednak było miło gdy ktoś mnie zauważył. Poczułam, że chcę ich lepiej poznać, należeć do ich grona. Ta chwila należała właśnie do mnie, do Kornelii, która tak na prawdę pragnęła o tym od dawna. Te uczucie, które we mnie zagościło nie wiedziała jak mam je określić. Byłam szczęśliwa, ale za razem się bałam.
Ten nastrój szybko się zmienił gdy usłyszałam głośnie zamknięcie książki.
- Myślicie, że taka osoba jest coś warta dla naszego bractwa?
Dziewczyna o białych włosach wstała i na mnie spojrzała po czym zaczęła iść w moją stronę. Nikt nawet nie próbował ją zatrzymać. Dziewczyna podeszła do mnie tak blisko, że musiałam się cofnąć.
- Ja cię nigdy nie zaakceptuję.

1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi się ten rozdział zresztą jak zawsze piszesz bardzo ciekawie. Za każdym razem czytam...czytam aż tutaj nagle koniec i zostaję lekki nie dostyd bo chcę jeszcze dowiedzieć się. Tak wiem dać mi palec, a ja wołam o rękę. Jednak tak bardzo lubię czytać, że nawet długość mnie nie odstraszy jeśli jest ciekawie napisane, a twoje właśnie tak jest. Fajnie, że większość bractwa zaakceptowało Kornelia

    OdpowiedzUsuń