sobota, 14 czerwca 2014

IX Rozdział - Nieznany numer

Następnego dnia obudziłam się w własnym łóżku. Jak zwykle zemdlałam w trakcie rytuału. Został tylko rok, co? Znów wrócę do tej klatki i już nigdy więcej z niej nie wylecę. Tak bardzo tego nienawidzę. Ucieczka nawet nie wchodzi w grę bo i tak mnie znajdą.
- Siostro, wstałaś?
- Oh... Flora już się zbieram do szkoły.
- Do szkoły? Dziś nie ma szkoły. Przecież jest weekend
- Ach... Zapomniałam
- Skoro dobrze się czujesz to...
- Flora? Czy wczoraj coś się wydarzyło?
- Nie... Choć miałam nadzieje, że będzie tym razem inaczej, ale wszystko przebiegło tak jak każdego roku.
- Nie działo się nic innego, np. głos...?
- Głos? Byłaś przytomna? Wiem, że mama zawsze wypowiada modlitwę, ale ty nawet nigdy wcześniej jej nie słyszałaś
- Ach... To już nie ważne. Jeszcze trochę odpocznę. Tyle się wydarzyło ostatnio, że jestem naprawdę zmęczona.
- Dobrze
Nie rozumiem. Czyżby tylko mi się wydawało? Głos, który słyszałam wczoraj był taki wyraźny, głośny, że na pewno mama z Florą powinny słyszeć go. Może tylko ja go słyszałam? Nie to nie możliwe, przecież nie wierzę w takie rzeczy. Na pewno mi się przesłyszało albo byłam tak zmęczona i wystraszona, że wmówiłam sobie to wszystko. Powinnam się jeszcze przespać i porządnie wypocząć.
Jednak to było nie możliwe. Wybudziłam się na dobre. Spać mi się nie chciało a leżenie ciągle w łóżku nie jest w moim stylu. Wiem... Pouczę się. Odkąd tu jestem prawie w ogóle nie zaglądałam do książek. To powinno mnie trochę zrelaksować. Chętnie zabrałam się za wyciąganie potrzebnych materiałów i rozłożyłam je na biurku, który stał przy oknie. Usiadłam przy nim oglądając widok za oknem. Dziś była piękna pogoda z lekkim zachmurzeniem idealna by się pouczyć. Z uśmiechem na ustach zabrałam się za ćwiczenia, które potrafiły uspokoić każde moje zdenerwowanie.
Dzięki temu nie musiałam myśleć o tym wydarzeniach minionych tygodni. Każdy dzień w tej szkole był szalony. Nie dane było mi przyzwyczaić się do szkolnych reguł czy do uczniów. Jakby tak się zastanowić to oprócz tego bractwa to nie znam nikogo w tej szkole. W poprzednich szkołach było podobnie a nawet gorzej, ale przynajmniej znałam nazwiska każdego z moich rówieśników a tutaj jeszcze nie zapoznałam się z listą obecności w mojej klasie. Czas to zmienić.
Wyciągnęłam listę uczniów z mojej klasy i zaczęłam ją przeglądać. Zapamiętanie ich nazwisk nie sprawiło mi to jakiejkolwiek trudności. Jedynie jeszcze potrzebuję wiedzieć do kogo należę poszczególne nazwisko i pierwszy krok do komunikowania się z klasą mam za sobą. Więcej mi niczego nie potrzeba.
Po poznaniu mojej klasy uznałam, że czas na naukę. Tak dawno nie czułam się dobrze, że nawet zapomniałam jak to jest. W końcu mogę wrócić do normalnego życia chociażby tylko na weekend. Otworzyłam zeszyt od matematyki i zabrałam się za zadania, które jeszcze nie omawialiśmy na lekcji. Zawsze tak robiłam by być dalej od reszty by nie musieć martwić się, że czegoś nie będę potrafiła zrobić na lekcji.
Po zrobieniu połowy ćwiczeń z matematyki nagle zgłodniałam. Wtedy zrozumiałam, że jest późna godzina. Cicho było w domu a mama nawet nie woła na obiad. Postanowiłam zejść na dół i zrobić sobie coś do jedzenia. Z pustym żołądkiem nie byłam w stanie się uczyć. Ledwo otworzyłam drzwi gdy usłyszałam głos Flory.
- Dlaczego?
- Ciszej bo cię Kornelia usłyszy – stanowczym lecz cichym głosem odpowiedziałam jej mama
- To jest bardzo ważne. Możliwe, że znaleźliśmy to czego szukaliśmy przez tyle lat
- To nie jest jeszcze pewne
- Wiec czego niby potrzebujesz do potwierdzenia?
- Musimy być ostrożne bo inaczej cały plan pójdzie na marne
Plan? O czym one mówią. Wiedziałam, że jak się teraz pokaże to niczego się nie dowiem. Po cichu zeszłam na dół ukrywając się by dobrze je usłyszeć. Siedziały obie w salonie a raczej powinnam powiedzieć, że Flora siedziała na sofie a mama kręciła się w tą i z powrotem. Widać było po nich, że są zdenerwowane, ale także zadowolone z czegoś.
- Najpierw musimy się upewnić, że to właśnie on – dodała mama
- Co mam zrobić?
- Śledzić go, nie spuszczać z oka
- Nie możemy tego zadania dać Kornelii? Ona wciąż z nim przebywa
- Często się spotykają?
- Nie wiem, ale ostatnio przyłapałam ich na gorącym uczynku
- Nie wolno! - krzyknęła, aż mało brakowało bym nie ujawniła swego położenia – Ona nie może się z nim spotykać
- Dlaczego? To by było...
- Nie bo przecież ona będzie musiała go zabić
Dalej już nie dałam rady. Wiedziałam o czym i o kim rozmawiają. To mi się w ogóle nie podobało. Czy one mają choć odrobinę wyobraźni. Nie, nie... One właśnie mają za dużo jej. Są tak zaślepione tym wszystkim, że sama nie wiem czy mi się uda je powstrzymać. Muszę się opamiętać, zacząć myśleć trzeźwo. Nie, najpierw muszę pokazać im, że nie wiem o czym rozmawiały w salonie. Potem wymyślę jakich plan.
Próbowałam się uspokoić, ale nagle podskoczyłam ze strachu. Kiedy dotarło do mnie co się dzieje ruszyłam na poszukiwania telefonu. Na wyświetlaczu zauważyłam nie znany numer. Odebrałam gotowa odpowiedzieć natrętnej kobiecie z marketingu, że niczego nie potrzebuję, ale głoś, który usłyszałam mnie zaskoczył
- Mam nadzieje, że nie przeszkadzam. Z tej strony Yuhi Sextus. Masz może chwilę by się spotkać?
- Eh?

2 komentarze:

  1. Kocham twoje opowiadanie zawsze czekam na nie nie mogąc doczekać się chwili kiedy zobaczę je na komputerze :) pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle miło słyszeć takie opinie :D Mam nadzieje, że sprostam twoim oczekiwaniom w tworzeniu kolejnych rozdziałów

      Usuń